Rafał Trzaskowski podczas wczorajszej konferencji prasowej, winą za kolejną awarię oczyszczalni ścieków, próbował obarczyć śp. Lecha Kaczyńskiego.
Tym czasem to ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz, przy aplauzie Donalda Tuska, podpisała umowę na budowę oczyszczalni z wykonawcami. Umowę podpisano 22.07.2010 już po katastrofie smoleńskiej, w której zginał prezydent RP.

Nie jest też prawdą, że nadarzające się awarie wynikają z błędnej koncepcji umiejscowienia rurociągów pod dnem Wisły, co sugeruje prezydent Warszawy. Jak wynika z 200. stronicowego raportu, przygotowanego przez inżynierów z Politechniki Warszawskiej, który ujrzał światło dzienne pod koniec lipca tego roku, awaria to wynik błędów ukrytych – czyli złego wykonawstwa.
Wówczas było to zdarzenie nie do przewidzenia. Obecnie można było mu zapobiec budując rurociąg awaryjny.
Według Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK) w m.st. Warszawie S.A. zeszłoroczna katastrowa ekologiczna zaczęła się od rozszczelnienia rurociągu A, jednej z dwóch nitek przesyłających ścieki.
Następnie do tunelu, w którym ułożono kolektory zaczęły przedostawać się pod bardzo dużym ciśnieniem nieczystości, a to w konsekwencji prowadziło do dalszych uszkodzeń nitki A, a następnie nitki B.
Uszkodzenie nitki A najprawdopodobniej nastąpiło wskutek osłabienia struktury wewnętrznej tzw. łącznika – krótkiego odcinka rury GRP, zbudowanej z tworzywa sztucznego wzmocnionego włóknem szklanym, który został rozerwany, wskutek zaistnienia szeregu czynników: obciążenia mechanicznego, nierównym przycięciem łącznika, pulsacjom ciśnienia i jego nierównomiernemu rozkładowi.
Koszt naprawy instalacji wyniósł 39 mln zł, za co zapłaciło miasto Warszawa. Wszystko wskazuje, że obecna awaria przebiega z większym natężeniem. Fala zanieczyszczeń dopłynęła już Płocka i zmierza w kierunku wybrzeża.