Mecenas Roman Giertych zabrał głos, po raz pierwszy po wyjściu ze szpitala. Złożył publiczne oświadczenie na Facebooku. Twierdzi, że jest w złym stanie zdrowotnym.
„Szanowni Państwo! Wybaczcie, że mimo obietnicy złożonej na tt nie odezwałem się do tej pory. Niestety nie byłem w stanie. Pewnie jeszcze nie dałbym rady, ale zmobilizowała mnie gigantyczna operacja oczerniania mnie prowadzona przez TVP i inne media rządowe. Niestety nie mogę spotkać się z dziennikarzami wolnych mediów, co obiecuję, jak tylko zdrowie mi pozwoli” – rozpoczyna.
Giertych podtrzymuje, że prokurator odczytał mu zarzuty, gdy był nieprzytomny. Dalej broni spółki Polnord i jej działań wobec miasta Warszawa.
Ciekawy jest fragment dotyczący willi Giertychów we Włoszech.
„Domek w górach we Włoszech z dosyć dużą działką kupiliśmy za pieniądze zarobione kilka lat później. Jego wartość z pewnością jest dużo niższa niż wilii Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu” – twierdzi adwokat.
Giertych odniósł się także do przeszukania włoskiej policji w jego posiadłości.
„Co carabinieri zabezpieczyli w naszym domku we Włoszech? Nie wiem, gdyż nie było nas na miejscu. Wszystko, co zabezpieczono zostało przekazane do prokuratora włoskiego, który, gdy dowiedział się od naszego włoskiego adwokata o politycznym wymiarze sprawy, zablokował ich przekazanie. Będzie teraz analizował dokumenty z Polski celem podjęcia decyzji, czy nie odrzucić polskiego wniosku. CBA nie weszło w posiadanie żadnych dokumentów, czy nośników elektronicznych” – napisał Roman Giertych.