W uroczystość Wszystkich Świętych rada konsultacyjna Strajku Kobiet zaprezentowała przedstawienie rodem z „Seksmisji” Juliusza Machulskiego.
Scena do złudzenia przypominała tę z kultowej komedii czasów PRL. Za stołem zasiadły kobiety marzące o świecie bez mężczyzn. Ich program okazała się litanią banałów powtarzanych przez radykalną lewicę.
Co proponują rewolucjonistki? Więcej miejsca dla kobiet w życiu publicznym. Aborcja na życzenie. Prawa dla LGBT (jak rozumiem z adopcją dzieci włącznie), wyrzucenie religii ze szkół, walka z globalnym ociepleniem, prawa zwierząt, o czymś zapomniałem?
Aha, no pasaran, delegalizacja „faszystowskich” organizacji czyli Ordo Iuris. W Polsce jest mobbing i wyzysk, brakuje psychiatrów. Wszystkie problemy współczesnego świata rozwiążą kobiety. „Kot może zostać” – zaordynowała jedna z pań, mówiąc o kocie Jarosława Kaczyńskiego.
To tyle, jeśli chodzi o program. Są też dobre wiadomości. Ten kabaret skończy się znacznie szybciej niż Komitet Obrony Demokracji. „Ciemność! Widzę ciemność. Ciemność widzę…”.